Ograniczenie: 15+
Dla Żura i Vegs ♥
Światło w pokoju pochodziło z małej lampki nocnej ustawionej na stoliku w kącie. Zajmujące większość ściany, nieszczelne okno przesłonięte było zasłoną w kolorze starego złota. Feliks nie miał pojęcia, kto wpadł na pomysł sprzedawania takich zasłon do małych, krzywych mieszkanek klasy robotniczej. Wyglądały w nich jak marna próba nadania pokoikom splendoru wielkich pałaców. Patrz, ty też możesz mieć takie złote zasłony, co z tego, że nie będą ci pasowały i dadzą się opisać jednym słowem: tandetne. Jednak nie narzekał na nie głośno. Cieszył się, że w ogóle je miał i mógł się mamić pozorem prywatności. Nie tak jak sąsiedzi z bloku na wprost, którzy mieli tylko króciutkie firaneczki i Feliks bez trudu był w stanie zajrzeć im w talerze z obiadem. Przekrzywił klosz lampki tak, aby świeciła bardziej na ścianę.
— I co ja mam z tobą zrobić? — zapytał zmęczonym głosem człowieka, który najchętniej już by spał.
Iwan tylko spojrzał na niego podkrążonymi oczami. Wyglądał jak siedem nieszczęść skrzyżowane z siódmym dzieckiem stróża. Schudł, zarósł, wzrok miał rozbiegany, a ruchy nerwowe. Nawet nie dało się go drażnić, nazywając ruskim pierożkiem, bo nijak do pierożka nie był podobny. Chyba, że do takiego, który się rozkleił i cały farsz z niego wypłynął.
— Nie wiem — odezwał się w końcu zachrypniętym głosem. Czytaj dalej