Zbiór esejów ogólnie o państwach europejskich, ale na pierwszy plan wysuwa się jednak ojczyzna autora – Ukraina.
Jest to jedna z moich ulubionych książek. Jurij Andruchowycz wozi się równo po wszystkich – nam Polakom też mocno się dostaje. Czytając z łatwością można dostrzec ukraińską frustrację Unią Europejską. Ukraina rozdarta jest między właśnie Unię a Rosję. Niektórzy – w tym prawdopodobnie USA – twierdzą, że to w ogóle są Ruski, a politolodzy (w tym polscy) robią zakłady, kiedy się całość sypnie i rozwarstwi na mniejsze państwa. Zachód często uważa Ukrainę za zaścianek Europy, o ile na tym miejscu nie widzi Polski – wtedy jeszcze gorzej, bo Ukraina ląduje gdzieś w Rosji, i to dalekiej, tylko troszeczkę bliżej niż Sybir. Jeśli ktoś nam coś wmawia wystarczająco długo, zaczynamy w to wierzyć. Nie inaczej jest z Ukraińcami. Oni też po troszce uważają Zachód za inną planetę, na której żyje się o niebo lepiej. Wejście do tego raju jest niemal równie koszmarne, co za czasów komunistycznych, a wie o tym każdy, kto próbował w ostatnim czasie przekroczyć granicę polsko-ukraińską. Czytaj dalej