Zamotani – I

Łużyce chciał zaznajomić tych i owych z tym, kim on w sumie jest. Na wykładzie stawiło się wielu, ale co z tego w sumie wyszło to…
Komedia.

Ostrzeżenia: klną, nie ma się co oszukiwać; chaos ludzki; wzmiankowany ŁotEst x]

Postaci: Łużyce [Ludowit Łušćanski]; Słowacja [Michaela Macháčková], Czechy [Josef Havel]; Polska [Feliks Łukasiewicz]; Prusy [Gilbert Beillschmidt]; Litwa [Toris Lorinaitis]; Łotwa [Raivis Galante]; Niemcy [Ludwig]; Słowenia [Dunja Vošnjak]; Chorwacja [Silvija Butkovic]; Wojwodina [Jovana Andrić]; Czarnogóra [Radmila Njegoš]; Serbia [Goran Andrić]; Kosowo [Viktor Jashari]; Ukraina [Olena Marczenko]; Białoruś [Natasza Alfroskaja]; Rosja [Iwan Bragiński]; Obwód Kaliningradzki [Waniuszka]

 

Zamotani

– I co ja robię tu, uuuuu… I co ja tutaj robię – zaśpiewał pod nosem Łukasiewicz, patrząc z wysokości przedostatniego – piątego, rzędu ławek w Sali wykładowej. Pierwsze trzy zgodnie świeciły pustką, a przed nimi miotał się Łušćanski. Laptop – pożyczony w dodatku – wybitnie nie chciał się dogadać z rzutnikiem – tutejszym – skutkiem czego był błękitny prostokąt na zwieszającym się z sufitu ekranie.
– Ten sprzęt go nie lubi – westchnęła Macháčková – Słowacja, siedząca obok Łukasiewicza, a także obok Czech. Było to posunięcie strategiczne, choć ze względu na osobę prelegenta istniała spora szansa, że bracia jednak sobie do gardeł nawet słownie nie skoczą.
– Konflikt pokoleń – stwierdził Havel aż nadto poważnym tonem, co wywołało atak powszechnej wesołości wśród najbliżej mu siedzących.
– Niech mu ktoś pomoże.
– Zgłaszasz się na ochotnika rozumiem? – Czechy z powątpiewaniem spojrzał na siedzącego rząd niżej Laurinaitisa. Ten się przykładnie speszył, mruknął coś, chrząknął i rozejrzał za kimś, kogo najwyraźniej nie znalazł, bo wrócił do przeglądania kolorowej broszurki, jaką każdemu z nich wcisnął Łużyce. Łotwa swoją zdążył już stłamsić, teraz zupełnie nieświadomie przerabiał Estońską na samolocik. Raz po raz zerkał to na Litwę, to na drzwi, za którymi chwilę wcześniej zniknął von Bock. I to zniknął z premedytacją, bo uznał, że za wsparcie techniczne robić nie zamierza, a jakoś oczywistym było, że ktoś go w to wrobić spróbuje.
– Ludziu – Łukasiewicz przekrzyczał ogólną wrzawę. – To może my sobie pójdziemy w diabły, albo tak, chociaż na papierosa?
Niedoszły prelegent spojrzał na niego nienawistnie, a że siłą rzeczy spoglądał też na Czechy i Słowację, to od każdego z nich otrzymał odpowiednio spojrzenie pełne znudzenia i wystawiony język. Wymruczał coś i wrócił do prób porozumienia się z pilotem do rzutnika. Czytaj dalej

Zamotani – II

Herb Łużyc Dolnych

Herb Łużyc Dolnych

Herb Łużyc Górnych

Herb Łużyc Górnych

——————————————————

– Dajesz, Ludek – Polska zawołał ze swojego miejsca.
Łušćanski majstrował przy komputerze, bo ten postanowił przerwę przehibernować i teraz niechętnie budził się do życia. Czechy demonstracyjnie wachlował się konspektem, bo włączenie klimatyzacji i nawiewu niewiele pomogło.
– Ten sprzęt go naprawdę nie lubi – zawyrokowała Słowacja, czym sprowokowała ślepe szczęście, bo Łużycom w końcu wszystko zadziałało jak trzeba. Zapomniana już przez niemal wszystkich mapka ponownie zagościła na ekranie.
– To jak mówiłem, Łużyce dzielą się na dwa regiony. Głównym miastem Łużyc Górnych jest Cottbus…
Polska jęknął uderzony znowu germanizacją. Na ekranie wykwitła czerwona kropa w miejscu, gdzie się Chociebuż znajduje. Obok niej wykwitł jeszcze herb dolnołużycki. Łukasiewicz się zakrztusił, rozkaszlał, a gdy nieco nad tym zapanował ukrył twarz w dłoniach starał się chichotać w miarę cicho. Ludwig odwrócił się w jego stronę zdegustowany.
– Zupełny brak ogłady – mruknął nie słuchając przez chwilę, jak się Łużyce rozgaduje o fontannie sukienników.
– Weź go walnij – Serbia warknął ponad głową Kosowa do Wojwodiny, która miała Polskę w zasięgu ręki. Czarnogóra przewróciła oczami. Litwa patrzył to na dolnołużycki herb, to na białego orzełka przywieszonego ponad tablicą.
– Ponadto jest tam regionalne muzeum w parku, przy zamku, Branickim. Park się nazywa Branicki, rzecz jasna.
Litwa odwrócił się i odchylił na ile to było możliwe.
– Feliks, ktoś mu krzywdę zrobił? – Laurinaitis niby to szepnął tak, żeby za bardzo nie przeszkadzać, ale szept na odległość dwóch rzędów musiał być jednak dość głośny.
– Co najmniej – zachichotał Polska.
Chorwacja spojrzała na nich, na jednego orła, na drugiego orła wpasowanego w resztę herbu.
– Ludowit – zaczęła, a na jej opalonej twarzy odbiła się dziecięca ciekawość. – Czemu ten orzeł wygląda jakby go ktoś, tak generalnie, właśnie próbował udusić, a on łapał ostatni oddech? – Zapytała głośno, przerywając kuzynowi wyrażanie zachwytu nad fasadą budynku, którego żadne z nich na oczy nie widziało. No, może Ludwig kiedyś przypadkiem. Czytaj dalej

Zamotani – III [koniec]

– O – stwierdził Czechy z nikłym zainteresowaniem w głosie.
Niemcy odwrócił się, a na jego twarzy znów zagościło to nieco przestraszone spojrzenie. Prusy powędrował za jego wzrokiem. Zza filaru przy schodach wyszedł Obwód Kaliningradzki. Dziecko, będące pomniejszoną kopią Rosji trzymało w pulchnych rączkach lizaka, a fioletowe pięciozłotówki oczu utkwiło w Ludwigu. Nie mrugał. Prusy aż się wzdrygnął na wspomnienie tego, jak kiedyś dzieciak wpatrywał się tak w niego.
– O – Słowacja jakby powtórzyła po bracie, ale było w tym o wiele bardziej pogodna. – Waniuszka, sam ze schodów zszedłeś?
Chłopiec spojrzał na nią i obnażył ząbki.
– Urosłeś – dodała i zaczęła iść w jego stronę.
Obwód zrobił karpika i nagle zaczął bardzo szybciutko iść w stronę Niemiec. Zatrzymał się tuż przed nim i zadarł główkę. Zamrugał i znów obnażył ząbki. Łużyce przyglądał się temu z obawą i zaciekawieniem. Obwód podniósł jedną nóżkę, zachwiał się… Kopnął Niemcy w kostkę i szybciutko uciekł za Pruskie nogi. Czytaj dalej