Bardziej od prostego „tak” lub „nie” ciekawiło ją wyjaśnienie. Czemu dwóch posługuje się tym samym imieniem? Imię, to pierwsze, było zakorzenione głęboko w nich samych. Nie uczyli się go, nie nadawano im go, ale posiadali je od pierwszych sekund życia. Było wyryte w nich tak jak wyryte było wszystko o ich ziemiach. Nie musieli dotknąć każdej skały, aby wiedzieć, że ona istnieje ani poznać każdego człowieka, aby zdawać sobie sprawę z tego, że on gdzieś tam mieszka na rubieżach ich terytorium. Więc jeśli obaj od początku uważali się za Sasów, to nimi byli. Tylko dlaczego?
— Tak.
— Zapowiedź rychłej schizmy — roześmiała się. To było pierwsze, co przyszło jej do głowy. Teoria nie gorsza od innych. Schizma, bratobójcza walka i w końcu zostałby jeden, jak bogowie przykazali.
Germania milczał. Jemu też nie raz postała w głowie taka myśl i nie radowała go ona. Z drugiej strony nic nie świadczyło o tym, że może do tego naprawdę dojść. Przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Bracia byli zgodni.
— Masz dla nich jakieś normalne imiona, aby ich rozróżnić?
Przytaknął.
— Bogowie!
Wstała i przesiadła się na jego stronę ławy. Usiadła na niej okrakiem i utkwiła w Germanii spojrzenie. Jej zielone oczy przewiercały się przez niego, choć był to proces bardzo powolny.
— Jakie? Czytaj dalej